I po JOTI...

Ciezko co prawda stwierdzić, kiedy dokładnie kończy się JOTI (ze względu na róznice czasowe), ale moje już się skończyło. Bezcennym przeżyciem jest 'spotkać' tysiące skautów w jednej, względnie tej samej czasoprzestrzeni. Wniosków mam kilka...
Po pierwsze i najważniejsze - rozmawiałam z wieloma osobami, które na czas JOTI spotykają się całymi drużynami, wyjeżdżają do wiejskich chatek z przyjaciółmi -radiowcami, aby mieć lepszy zasięg na JOTA.. (Jamboree On The Air) A my? Zwykle niewiele osób wie, za czym stoją te literki.. Wielkie skautowe wydarzenie nie zasłuzyło sobie nawet na wzmiankę na stronie lubelskiego hufca. Wiele jeszcze przed nami.
Po drugie, nie mniej ważne lecz mniej konstruktywne, w 100% zrozumiałam, dlaczego IRC nie jest w polsce popularny zupełnie. Trudności mnożą się od samego początku - jak tu to badziewie zainstalować, jak się połączyć, jaką komendę wpisać? Ja nauczona doświadczeniem roku poprzedniego ze sprawami technicznymi uporałam się już w piątek. Ale i tak poległam niejednokrotnie w boju z moim mIRc'em...
Po trzecie, straciłam wiarę w to, że angielski jest językiem ogólnoświatowym. Chociaż... O "asl" nie uczą w szkołach ;-)

0 komentarze: