Organ decyzyjny (?)

Ostatni pył walki po Grze Lubelskiej już dawno opadł, poświęciłam kilka chwil (główni nocy:) na aktywny odpoczynek i... Znów mam nową siłę na działanie.

Na szczęście w moim harcerzowaniu jest jeszcze wiele nowości przede mną. Opiekunem próby na stopień to ja nie byłam jeszcze nigdy. I to jakim opiekunem! Na samarytankę:) Aż się cieszę w środku, gdy widzę jak ludzie sami odkrywają swoje możliwości. O których - niestety - nie zawsze mieli pojęcie wcześniej. Kiedy w próbie widzą tą niepowtarzalną możliwość nadania sobie kierunku i zmierzania zgodnie z nim do swojego "wymarzonego" celu. Dzięki temu, że miałam bardzo różnych opiekunów, wiem czego chcę unikać i wiem jakim opiekunem chcę być ja. I wierzę w to, że uda się zbudować Dom...

Co do tematu i organu decyzyjnego, to stety albo niestety tak się właśnie czuję. Masa decyzji, które muszę podjąć i konsekwencje, z którymi kiedyś będę musiała się policzyć. Czasem bardzo chcę czuć oddech na ramieniu, wtedy wszystko wydaje się prostsze. Choć wyważyć wszystko muszę ja sama... Bo Wczoraj i Dziś to dwie zupełnie odległe sprawy, ale mając je w pamięci muszę zadbać o swoje Jutro.

ps. Dziś już trochę zadbałam o jutro... Zmagania z granatowym, instruktorskim (dżizas, to słowo powinno mieć tysiąc zamienników, bo czasem brzmi tak pretensjonalnie!) szlakiem czas zacząć!

2 komentarze:

OlkA pisze...

Ojj, napiszę Ci swój komentarz na gg, bo co ja tu będę.. :P

niewypowiedziane. pisze...

niektóre decyzje trzeba podjąć samemu, nie przychodzą one łatwo, ale hmm to nasze życie, nasze błędy i zwycięstwa:)
nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Cię z TWOIMI;)