O co cho?

Jestem w wirze przygotowywania wielu różnych rzeczy harcerskich aktualnie. I jak zawsze niestety muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia.

Niesamowicie budujące i pozytywnie nastrajające jest to, że jest tyle ludzi z "nowego pokolenia" (mojego;) którzy mają wdrożone takie fajne standardy pracy. To chyba kwestia drużyn w jakich byli lub drużynowych jakich mieli, za co chwała im ogromna! Powinno być naturalne, że terminowość to normalna sprawa, umawiamy się na termin to go dotrzymujemy - ale wszyscy wiemy JAK TO JEST... Na szczęście wyżej wspomniani "czują" jakie to ważne i wywiązują się z obowiązków - ekstra się z nimi pracuje, serio:) Patrząc na przykład na obie trasy Sh, na trasę wędrowniczą tegorocznej Gry Lubelskiej myślę sobie - kurczę, jak ja chcę być na tej trasie! Ludzie wkładają tyle zaangażowania w ich przygotowanie, mają tyle świetnych pomysłów na program i co więcej szukają innowacyjnych rozwiązań - to jest harcerstwo jakie mi się podoba;).

Druga sprawa, mniej pozytywna to taka, że zobaczyłam jak ważna jest w organizacji KAŻDEGO przedsięwzięcia koordynacja, a raczej równomierny podział odpowiedzialności, wypływający od samych ludzi. Kiedyś było tak, że jak na zbiórkę nie przychodziło 3/4 zastępu to atmosfera siadała. Wtedy jeszcze nie umiałam ubrać tego w ogólniki. Teraz wiem - każda część musi działać, żeby działała całość (jakiś duch pozytywisty się we mnie obudził;>). I tak jest ze wszystkim - z GL, z Watrą, z drużyną... Widzę bardzo wyraźnie teraz jak to działa.

Nie będę pisała o takich standardach, które wszyscy znacie, bo każdy był zaangażowany w przygotowanie dużej harcerskiej akcji. Wnioski powyższe może też są takie trochę, ale ich wagę dostrzega się dopiero razem z poczuciem odpowiedzialności... Dla mnie to ważne momenty były.

0 komentarze: